Obywatele drugiej kategorii
Każdego dnia słyszymy o lawinowo zwiększającej się liczbie osób, które zostały zakażone wirusem SARS – CoV – 2 a także ofiar, które straciły życie. Rząd wprowadził szereg ograniczeń, które mają skutkować wyhamowaniem pandemii. Niestety spektakularnych efektów tych działań nie widzimy, a nadto docierają do nas informacje o stopniowo zwiększającej się niewydolności naszego systemu zdrowia.
Przerażające są wiadomości, z których wynika, że szpitale wstrzymują przyjmowanie pacjentów, że oddziały szpitalne są zamykane, ponieważ ich personel a także pacjenci zostali zarażeni wirusem. Nie jesteśmy jednak tym jakoś szczególnie zaskoczeni. Wydaje się, że już na początku marca, gdy opinia publiczna została poinformowana o pierwszym przypadku zarażenia koronawirusem w Polsce, spodziewaliśmy się takiej sytuacji. Nie wierzyliśmy, że nasz kraj będzie „zieloną wyspą” i ta plaga dotknie nas w mniejszym stopniu niż innych.
Pandemia wpływa na wszystkich, także na codzienne funkcjonowanie adwokatów procesualistów, którzy każdego dnia reprezentują swoich klientów przed sądami i prokuraturami. To my, czego raczej się nie podkreśla jesteśmy tymi, którzy jako ostatni walczą o podstawowe prawa tych, którzy nierzadko dopuszczają się przestępstw lub są o ich popełnienie podejrzewani. Osób w przestrzeni publicznej bezwzględnie hejtowanych i linczowanych. Bronimy wszystkich: oskarżanych o zbrodnie, oszustwa, przestępstwa gospodarcze, ale w przeważającej większości osób, które dopuściły się pomniejszych występków skutkujących ich odpowiedzialnością karną, jak na przykład w sprawach o wypadki drogowe. Zdarza się częściej niż mogłoby się wydawać, że reprezentujemy niewinnych, którzy w wyniku błędów przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości stali się podsądnymi. Oni wszyscy, co może wydawać się truizmem mają konstytucyjne prawo do obrony. Część z nich przebywa w aresztach śledczych i zakładach karnych.
Ten artykuł poświęcamy przede wszystkim sytuacji, w której się znaleźli. Zastanawiamy się bowiem, czy w czasach pandemii Państwo zadba o nich w równym stopniu, jak o pozostałych obywateli? Czy nasz wymiar sprawiedliwości oraz służba więzienna są przygotowane na obecną sytuację? Czy w przypadku wybuchu epidemii w zakładzie karnym czy areszcie śledczym zdrowie oraz życie osób tam izolowanych jest należycie chronione?
Zadajemy pytania, na które trudno uzyskać odpowiedź.
Oficjalne źródła – komunikaty pochodzące ze stron Ministerstwa Sprawiedliwości, Służby Więziennej czy poszczególnych jednostek penitencjarnych na pozór brzmią optymistycznie. Dowiadujemy się z nich, że zakłady karne i areszty śledcze wstrzymały wszelkie widzenia osób tymczasowo aresztowanych i osadzonych z ich bliskimi oraz reprezentantami prawnymi. Podjęto bliżej nieokreślone działania profilaktyczne mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa osobom osadzonym, funkcjonariuszom i pracownikom więziennictwa. Zapewnia się nas, że służba więzienna stale współpracuje z inspektoratami sanitarnymi i monitoruje sytuację epidemiologiczną.
W żadnym wypadku nas to nie uspokaja.
Każdego dnia otrzymujemy telefony od naszych klientów lub ich bliskich, którzy informują o sytuacji w zakładach karnych i aresztach śledczych. Są wśród nich ludzie młodzi, starzy i bardzo schorowani. Wszyscy w grupie ryzyka zachorowania, a niektórzy ze względu na wiek lub/i stan zdrowia w grupie podwyższonego ryzyka. Dzielą się z nami swoimi obawami związanymi z brakiem przestrzegania zaleceń, które mają uchronić ich przed chorobą. Przecież każdy z nich ma większy lub mniejszy kontakt z funkcjonariuszami służby więziennej, którzy codziennie wchodzą do zakładów karnych i aresztów lub z nowo osadzonymi. Nie ma mowy o maseczkach czy płynach dezynfekcyjnych.
Mamy poważne wątpliwości czy zaplecze medyczne większości (jeżeli nie wszystkich) jednostek penitencjarnych jest przygotowane na wybuch epidemii.
Jako obrońcy w sprawach karnych jesteśmy zobowiązani do podejmowania wszelkich działań na korzyść naszych klientów. W obliczu zagrożenia związanego z pandemią formułujemy i kierujemy do sądów i prokuratur wnioski o uchylenie tymczasowego aresztowania. Rozważamy wszystkie prawne możliwości zwolnienia osadzonych z zakładów karnych. Niestety nasze dotychczasowe doświadczenia prowadzą do wniosku, że sądy i prokuratorzy niechętne uwzględniają tego rodzaju wnioski. Co przerażające decyzje są podejmowane właściwie bez prowadzenia jakichkolwiek czynności sprawdzających i w oparciu o informacje przekazywane przez poszczególne jednostki penitencjarne. Nasze wnioski są rozpoznawane na posiedzeniach, o których nie jesteśmy informowani lub też są one wyznaczane niemalże z dnia na dzień. Każdy sam może zatem ocenić z jaką skalą problemu mamy do czynienia. My możemy natomiast dodać od siebie, że jeszcze nigdy nie słyszeliśmy o zakładzie karnym, czy areszcie śledczym, którego dyrekcja przyznałaby się do tego, że zaplecze medyczne, którym dysponują jest niewystarczające i nie gwarantuje bezpieczeństwa dla zdrowia czy życia osadzonego.
Z tego powodu niestety, nasze nadzieje dotyczące rozsądniejszego stosowania środków izolacyjnych, szybko zostały rozwiane. Areszty są stosowane i przedłużane pomimo, iż okoliczności danej sprawy dają podstawy do korzystania ze środków wolnościowych. W Polsce od lat jest to problem systemowy, z którym nic się nie robi (tym bardziej w dobie pandemii).
Z komunikatu Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że w latach 2015-2019 liczba osób przebywających w aresztach wzrosła o 100%. Sądy akceptują bowiem ponad 90% wniosków prokuratury o zastosowanie tego najsurowszego ze środków zapobiegawczych. Wciąż nie wykonano wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku kwestionującego brak przesłanek przedłużenia aresztu po wydaniu w I instancji pierwszego wyroku. Nie zmieniono także zasad aresztowania ze względu na wysokość kary grożącej podejrzanemu lub oskarżonemu.
Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił o zainicjowanie zmian do senackiej Komisji Ustawodawczej. Wątpliwości co do zgodności z Konstytucją niektórych przepisów regulujących zasady orzekania i przedłużania tymczasowego aresztowania Rzecznik Praw Obywatelskich nabrał badając sprawy osób aresztowanych, m.in. Macieja Dobrowolskiego kibica, który w areszcie tymczasowym spędził 40 miesięcy. RPO zwracał uwagę na stosunkowo wysoką liczbę tymczasowych aresztowań trwających powyżej 2 lat.
Z badań Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – oraz z analiz w Biurze RPO – wynika,
że przewlekłość stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce stała się znów problemem systemowym. Świadczy o tym fakt, że aresztowani stanowią 10% wszystkich osób przebywających w aresztach i więzieniach.
Także Fundacja Court Watch podaje, że w latach 2015-2019 liczba osób przebywających w aresztach śledczych wzrosła o 100%. Wzrasta także długość tymczasowych aresztowań. Średnio oskarżeni czekają w areszcie na prawomocny wyrok 9 miesięcy (w większości krajów UE średnia nie przekracza 6 miesięcy).
Wzrasta też liczba wniosków prokuratorów o stosowanie aresztu przez sądy. Datuje się to od 2016 roku, gdy ponownie połączono urzędy Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Sądy wciąż akceptują ponad 90% takich wniosków.
Fundacja Court Watch wskazuje nadto, że argumenty prokuratorów sądy przyjmują często bezkrytycznie. Najważniejszą wadą tych decyzji sądów są lakoniczne, wręcz pozorne uzasadnienia. Ani oskarżony, ani jego obrońca często nie są w stanie dowiedzieć się dlaczego sąd zdecydował się na areszt. Wbrew przepisom, z treści uzasadnień często nie wynika, aby rozważano alternatywy dla aresztu, takie jak poręczenie majątkowe, zakaz opuszczania kraju czy dozór policji.
Z obu raportów wynika, że niektóre nieprawidłowości w stosowaniu tymczasowego aresztowania wskazywane wcześniej przez Europejski Trybunał Praw Człowieka są powszechnie powielane. To kolejny dowód, że mamy do czynienia z problemem o charakterze systemowym.
Wyrok ETPC z 18 października 2018 roku w sprawie Burża przeciwko Polsce dowodzi, że powróciliśmy do sytuacji, w której przewlekłość aresztowania stanowi poważny problem strukturalny. ETPC wskazał, że „we wszystkich postanowieniach przedłużających pozbawienie wolności skarżącego nie pojawił się żaden inny konkretny dowód na to, że skarżący będzie mataczył, skłaniał inne osoby do składania zeznań na jego korzyść, ucieknie lub w inny sposób będzie zakłócał przebieg postępowania”. ETPC uznał, że powody podane przez władze nie mogły uzasadnić całego okresu pozbawienia wolności wobec skarżącego.
Tymczasem już w wyroku z 20 listopada 2012 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł niekonstytucyjność art. 263 § 7 Kodeksu postępowania karnego, w zakresie w jakim nie określa jednoznacznie przesłanek przedłużenia aresztu po wydaniu przez sąd I instancji pierwszego wyroku w sprawie.
Mimo upływu ponad 7 lat ustawodawca nie wywiązał się z obowiązku wykonania tego wyroku. Praktyka jego stosowania nie tylko nie została ograniczona, ale wręcz coraz bardziej ma na celu ukaranie, np. ze względu na podwyższanie zagrożenia karą pozbawienia wolności za przestępstwa.
W postanowieniu z 17 lipca 2019 roku TK zasygnalizował Sejmowi uchybienia w prawie dotyczące: stosowania tymczasowego aresztowania ze względu na surowość kary grożącej oskarżonemu; braku jednoznacznych przesłanek przedłużenia tymczasowego aresztowania po wydaniu przez sąd I instancji pierwszego wyroku w sprawie.
Także Komitet ONZ Przeciwko Torturom (CAT) 9 sierpnia 2019 r. w uwagach końcowych wyraził zaniepokojenie zakresem stosowania i trwania tymczasowego aresztowania oraz tym, że polskie prawo nie przewiduje maksymalnego terminu stosowania aresztu tymczasowego. W czasach pandemii, przez krótką chwilę mieliśmy nadzieję, że coś się zmieni.
Czytaliśmy i z uznaniem komentowaliśmy jakże rozsądną i jednocześnie odważną decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który w sprawie nielegalnego wytransferowania za granicę RP miliardów złotych, uchylił tymczasowe aresztowanie wobec jednego z podejrzanych. Sąd odwołał się w tym przypadku do przesłanki negatywnej stosowania tymczasowego aresztowania wskazanej w art. 259 § 1 pkt 1 k.p.k, z której wynika, że jeżeli szczególne względy nie stoją temu na przeszkodzie, należy odstąpić od tymczasowego aresztowania, zwłaszcza gdy pozbawienie oskarżonego wolności spowodowałoby dla jego życia lub zdrowia poważne niebezpieczeństwo.
Czekaliśmy na zmiany w przepisach, które zapowiadał Minister Sprawiedliwości, a które miały sprawić, że prawie 1/3 z osadzonych w jednostkach penitencjarnych miałaby szansę opuszczenia ich murów.
Dzisiaj możemy powiedzieć, że jesteśmy rozczarowani. Zmiany, które zostały wprowadzone art. 1, 13, 14 i 15 ustawy z dnia 31 marca 2020 roku o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw, w niewielkim stopniu poprawiają sytuacje 75.000 osób osadzonych w polskich zakładach karnych i aresztach śledczych.
Wprowadzone zmiany
Właściwie rozszerzono wyłącznie zakres stosowania instytucji dozoru elektronicznego,
który obecnie może być stosowany wobec osób w stosunku do których orzeczono karę nieprzekraczającą 18 miesięcy pozbawienia wolności (przed zmianą był to okres 12 miesięcy). Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości teoretycznie z instytucji tej będzie mogło skorzystać ok. 12.000 osób. Teoretycznie, albowiem w praktyce o udzieleniu skazanemu zgody na odbywanie kary pozbawienia wolności w Systemie Dozoru Elektronicznego decyduje Sąd Penitencjarny, który bierze pod uwagę wiele różnych okoliczności. Czas pokaże, ile faktycznie osób skorzysta z rzeczonej instytucji. Obawiamy się, że niewiele.
Nadto wprowadzono instytucję szczególnej przerwy w odbywaniu kary pozbawienia wolności, która może być udzielona skazanemu przez Sąd Penitencjarny, na wniosek dyrektora zakładu karnego, zatwierdzony przez Dyrektora Generalnego Służby Więziennej, jeżeli w ocenie dyrektora zakładu karnego udzielenie przerwy skazanemu może przyczynić się do ograniczenia albo wyeliminowania epidemii. Przerwa ma trwać do czasu zakończenia stanu epidemii. Już z samego komunikatu Ministerstwa Sprawiedliwości wynika natomiast, że instytucja ta ma charakter wyjątkowy i będzie miała zastosowanie do bardzo ograniczonej liczby więźniów.
Areszt domowy
Szczególnie rozczarowujące jest natomiast to, że ostatecznie Ustawodawca wycofał się całkowicie z wprowadzenia do kodeksu postępowania karnego środka zapobiegawczego w postaci aresztu domowego. Trudno powiedzieć, co wpłynęło na rezygnację z tego rozwiązania. Spotkało się ono z krytyką środowiska prawniczego, która nie dotyczyła jednak instytucji jako takiej (bo jej wprowadzenie jest jak najbardziej pożądane), a proponowanej procedury jej stosowania.
Zgodnie z art. 13 projektu ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw planowano dodać w kodeksie postępowania karnego art. 274a w następującym brzmieniu:
„Art. 274a. § 1. Tytułem środka zapobiegawczego można zastosować wobec oskarżonego zakaz opuszczania lokalu.
§ 2. Środek przewidziany w § 1 stosuje sąd, a w postępowaniu przygotowawczym prokurator, na okres nie dłuższy niż 3 miesiące. Jeżeli nie ustały przesłanki jego stosowania sąd, przed którym sprawa się toczy, a w postępowaniu przygotowawczym na wniosek prokuratora sąd pierwszej instancji właściwy do rozpoznania sprawy, może przedłużyć jego stosowanie na dalsze okresy, nie dłuższe niż 3 miesiące.
§ 3. O zastosowaniu, przedłużeniu stosowania oraz uchyleniu zakazu opuszczania lokalu zawiadamia się komendanta jednostki organizacyjnej Policji właściwej ze względu na miejsce wykonywania tego środka.
§ 4. Policja dokonuje kontroli wykonywania przez oskarżonego obowiązku wynikającego z zastosowania zakazu opuszczania lokalu i w razie stwierdzenia niestosowania się przez oskarżonego do tego obowiązku niezwłocznie zawiadamia o tym sąd lub prokuratora.”.
Na szczególną uwagę zasługiwał paragraf 2, z którego wynikało, że wskazany środek zapobiegawczy w postępowaniu przygotowawczym, na okres nie dłuższy niż 3 miesiące miał być stosowany przez prokuratora.
Zaproponowane rozwiązanie miało charakter precedensowy, albowiem dotychczas nie istniał żaden środek zapobiegawczy o charakterze izolacyjnym, który mógłby zostać zastosowany przez prokuratora.
Najbardziej restrykcyjnym środkiem zapobiegawczym przywidzianym w kodeksie postępowania karnego jest tymczasowe aresztowanie, czyli środek który polega na czasowym umieszczeniu podejrzanego w areszcie śledczym.
Na każdym etapie postępowania karnego o zastosowaniu tego środka decyduje Sąd. Prokurator może wyłącznie wnioskować o jego zastosowanie czy przedłużenie okresu jego stosowania, a także na etapie postępowania przygotowawczego środek ten uchylić lub zmienić na mniej dolegliwy (np. dozór policyjny).
Niejasnym jest zatem, dlaczego ustawą, która z założenia miała służyć zapobieganiu, przeciwdziałaniu i zwalczaniu COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych próbowano przyznać prokuratorowi prawo do stosowania, bez zgody sądu środka polegającego na pozbawieniu człowieka wolności?
W uzasadnieniu do ustawy nie znaleźliśmy informacji, które pozwoliłyby nam zrozumieć, dlaczego instytucja aresztu domowego miała być wprowadza właśnie teraz, w czasie epidemii. Domyślaliśmy się, że z założenia miało chodzić o zmniejszenie ilości osób podejrzanych izolowanych w warunkach aresztu śledczego.
Czy tak miało być faktycznie? Niekoniecznie. Wprowadzana instytucja nie miała mieć charakteru wyjątkowego i temporalnego. Miała obowiązywać także po ustaniu epidemii.
Szkoda, że ostatecznie nie zdecydowano się na poprawę przepisów regulujących tę kwestię i zaniechano wprowadzania tej instytucji. W wielu przypadkach można by z niej skorzystać, co wpłynęłoby pozytywnie na obniżenie odsetku spraw, w których naszym zdaniem niezasadnie stosuje się tymczasowe aresztowanie.
Środki zapobiegawcze
Tymczasowe aresztowanie jest środkiem, którego stosowanie jest nadużywane. Sami jesteśmy zwolennikami takich zmian w przepisach, które spowodują, że ilość tego rodzaju decyzji sądów będzie malała, a areszt tymczasowy będzie stosowany faktycznie tylko w tych sprawach, w których jest to bezwzględnie konieczne. Instytucja aresztu domowego jest tą, na którą z pewnością czekaliśmy. Jej wprowadzenie powinno być jednak poprzedzone wnikliwą analizą obowiązujących przepisów, tak aby dana regulacja była z nimi spójna, a sposób jej stosowania nie budził żadnych wątpliwości. Jest to przecież kolejny środek, który prowadzi do pozbawienia człowieka wolności.
Zanim to jednak nastąpi zwracamy uwagę, że obecnie zarówno sądy jak i prokuratorzy posiadają instrumenty, które pozwalają zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania karnego bez konieczności stosowania tymczasowego aresztowania. Mowa tutaj oczywiście o takich środkach jak poręczenie majątkowe, dozór policyjny czy zakaz opuszczania kraju. Środki te mogą być stosowane pojedyńczo lub łącznie.
Na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim dozór policyjny, który w praktyce wiąże się przede wszystkim z obowiązkiem stawiennictwa, z ustaloną przez Sąd lub Prokuratora częstotliwością we właściwej jednostce policji. W ramach tego środka można nałożyć na oskarżonego (podejrzanego) zakaz opuszczania miejsca pobytu, zawiadamiania o zamierzonym wyjeździe oraz o terminie powrotu, zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonym lub innymi osobami, zakaz zbliżania się na wskazaną odległość, zakaz przebywania w określonych miejscach. Z paragrafu 2 art. 275 kodeksu postępowania karnego wynika, że można także w inny sposób ograniczać swobodę oskarżonego (podejrzanego).
Sądy i prokurator mają zatem bardzo szerokie możliwości, z których, szczególnie w obecnej sytuacji, powinny korzystać. To sądy i prokuratorzy są bowiem odpowiedzialni za zdrowie i życie osób izolowanych w jednostkach penitencjarnych.
I oczywiście mamy świadomość, że środki o charakterze nie izolacyjnym nie mogą być stosowane w każdej sprawie. Sądy i prokuratorzy muszą rozważyć, czy dobro danego postępowania karnego będzie zagrożone, gdy oskarżony (podejrzany) będą przebywać na wolności. W wielu sprawach obawa utrudniania postępowania jest jednak iluzoryczna i tak naprawdę służy wyłącznie uzasadnieniu stosowania tymczasowego aresztowania, ze względu na grożącą surową karę.
Należy przy tym zwrócić uwagę, że przepisami ustawy z dnia 31 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw do kodeksu postępowania karnego wprowadzono art. 258 a, z którego wynika, że jeżeli oskarżony uniemożliwia lub utrudnia wykonywanie zastosowanego wobec niego środka zapobiegawczego lub umyślnie naruszył obowiązek lub zakaz związany ze stosowaniem takiego środka, sąd lub prokurator jest zobowiązany zastosować środek zapobiegawczy gwarantujący skuteczną realizację celów jego stosowania.
Rozwiązanie to co do zasady jest słusznie krytykowane ze względu na jego niejasność.
Zdawać się bowiem może, że norma art. 258 a kodeksu postępowania karnego nadaje Prokuratorowi prawo do samodzielnego stosowania tymczasowego aresztowania.
Na szczęście tego rodzaju uprawnienia nie da się wywieść z pozostałych przepisów. Zatem w dalszym ciągu tymczasowe aresztowanie może być stosowane wyłącznie przez sąd.
Należy jednak zwrócić uwagę, że przepis ten co do zasady może stanowić podstawę reakcji sądu lub prokuratora w przypadku naruszenia zakazów czy obowiązków nałożonych na oskarżonego (podejrzanego) w ramach wspomnianego dozoru policyjnego. Naszym zdaniem jest to kolejny argument za tym, aby szczególnie w obecnej sytuacji sądy rozważniej podchodziły do wniosków prokuratorów o zastosowanie czy przedłużenie tymczasowego aresztowania, aby częściej sięgały do środków nie izolacyjnych. Dopiero umyślne naruszenie obowiązków, zakazów czy nakazów wynikających z decyzji sądu, czy prokuratora powinno skutkować rozważeniem zastosowania tymczasowego aresztowania.
Liczymy także na to, że obecna sytuacja będzie skłaniać sądy do częstszego uwzględniania wniosków o odroczenie lub przerwę w wykonaniu kary pozbawienia wolności (szczególnie w przypadku osób, które de facto nie wymagają procesu resocjalizacji).
Podsumowując. Stoimy na stanowisku, że w tych trudnych dla wszystkich obywateli czasach dotychczas zrobiono zbyt mało dla aresztowanych i odbywających karę pozbawienia wolności. Wprowadzone rozwiązania, w praktyce, będą dotyczyć małej liczby osób już skazanych. Nie rozwiązuje to w żaden sposób problemu przepełnienia zakładów karnych i aresztów śledczych. Zatem ryzyko dla zdrowia i życia osadzonych jest w dalszym ciągu bardzo duże. Mamy nadzieję, że sądy, prokuratorzy, dyrektorzy zakładów karnych z większą empatią i zrozumieniem będą podchodzić do wniosków skazanych, oskarżonych, podejrzanych i ich obrońców. Istnieją bowiem instytucje procesu karnego i prawa karnego wykonawczego, które pozwalają uchronić wskazane osoby przed niebezpieczeństwem zachorowania. Życzymy sobie, aby były one po prostu stosowane z rozsądkiem. Liczymy przy tym, że Rząd zainicjuje proces legislacyjny, który poprawi sytuację osadzonych, którzy dzisiaj mogą czuć się jako obywatele gorszej kategorii.